Czy to istotny temat? Kto się nad tym zastanawia? Czy tylko ci którzy mają problemy?
Takie pytania pojawiły mi się po przeczytaniu artykułu na
blogu Roberta Trafnego.Nie polecam tego artykułu ze względu na bardzo silne skrzywienie ku religii które tam przekazuje autor.
Wręcz, uważam, jest to bardzo negatywny przykład, jak można kogoś w beznadziejnej sytuacji wprowadzić w takie bagno z którego może już nie wyjść.
Poniżej jest moja refleksja na ten temat.
Post ten jest oznaczony etykietą Słaby, dlatego że jest w mojej ocenie niezbyt przemyślany i niezbyt wartościowy.
W tym temacie na Wikipedii ten temat jest dobrze opisany
Sens życia.
Nie sądzę. Myślę że najbogatsi ludzie w Polsce, czy na świecie, się nad tym zastanawiają, i to nie tylko ci którzy być może mają jakieś problemy.
Choć samo życie, można powiedzieć, jest pewnym problemem. Na przykład jedna kwestia, czy mam żyć dla siebie, czy mam żyć dla innych?
Żyjąc zawsze wybieramy jakąś drogę, dokonujemy jakiegoś wyboru, np. dbamy o siebie, ale też zajmujemy się innymi. W każdej najdrobniejszej sytuacji w życiu będziemy musieli wybrać jedno albo drugie, czy to czy to, albo ile jednego a ile drugiego. Potem są konsekwencje. To potem może nas dręczyć. Np że zyskaliśmy, ale komuś nie pomogliśmy, albo komuś pomogliśmy, ale my nie zyskaliśmy.
Na przykład taki Bill Gates (założyciel i szef Microsoft, jeden z najbogatszych ludzi na świecie), według mnie, jest to kwestia która go rusza. Dla mnie to dosyć oczywiste, m.in po obejrzeniu
jego występu z żoną na TED gdzie mówi o jego akcjach charytatywnych.
Mówi tam, że kiedyś jak był z żoną na safari, powiedział jej że kiedyś odpłaci światu/ludziom za to że mógł zarobić tyle kasy. Mnie osobiście by potwornie dręczyło sumienie jakbym tyle kasy się nachapał na ludziach (chodzi tu m.in o sposób w jaki to robi - zupełnie inny niż np założyciele Google). Zakładam że on zastanawia się nad sensem życia, bądź czymś w podobie. Ma już tyle kasy że więcej nie zrobi mu już istotnej różnicy, osiągnął tyle że więcej już pewnie nie da rady, większość życia ma już za sobą, wiec myślę że ma teraz dużo czasu żeby się zastanowić. Tyle tego czasu, że to, na co nigdy nie miał czasu, teraz samo mu przychodzi do głowy, i jakoś musi sobie z tym radzić.
Myśle że taka rozległa charytatywność pomaga mu uspokoić sumienie. Jak już to wszystko osiągnął i jest w wieku emerytalnym, musiał się zastanowić co robić dalej z swoim życiem, i teraz sporo czasu i pieniędzy poświeca dla innych.
Tak jak to powiedział, jest to forma spłacenia jakiegoś długu. Nikt nie zwraca za coś czego nie dostał. Całe życie mógł uciekać od tej myśli, i odkładać ją, ale ciężko uciekać bez końca.